Mission Denmark: interview in Warsaw
Hej!
Hi!
Półtorej tygodnia temu, 14 kwietnia 2016 roku dostałam maila z informacją o rozmowie kwalifikacyjnej na studia, na jedną tylko z uczelni, które sobie wybrałam. Miała się ona odbyć w poniedziałek, 18 kwietnia, a więc sami widzicie, że dużo czasu mi nie dali na przygotowanie się do tej małej wycieczki. Jak najszybciej, zaraz po przeczytaniu maila pobiegłam do taty kupować bilety. Pomyślałam sobie, że skoro już i tak jadę do Warszawy na poniedziałek, i tak opuszczę dzień w szkole, to chyba nic złego, jeśli wybiorę się tam dzień wcześniej i trochę sobie połażę? Spotkam ze znajomymi, pogadam z kuzynem, wyśpię w poniedziałek rano... I jakoś tak się stało, że dokładnie tydzień temu, w niedzielę, 17 kwietnia 2016 roku o godzinie 11:00 wysiadałam już z pociągu w Warszawie.
One and a half week ago, 14th of April 2016 I got an e-mail with information about interview for my studies. It was supposed to start on Monday, 18th of April, so as you can see I havn't been given a lot of time to prepare for this little trip. Only after reading this e-mail I was buying tickets with my dad. I decided to go there one day before the interview, in case to meet friends and do some stuff there. And it happened - one week ago, sunday, 17th of April, 11:00 a.m., I was getting off the train.
Zanim dotarłam do samochodu kuzyna, Michała, który po mnie przyjechał, musiałam się jakoś odnaleźć, a okazało się to wcale nie takie proste.. Na początku wyszłam z podziemnych tuneli zupełnie dziwnym wyjściem, którego nie widać za bardzo z zewnątrz i trafiłam na skrzyżowanie bez przejścia dla pieszych. Wróciłam się więc, pobłądziłam w labiryncie przejść między podziemnymi peronami i nagle znalazłam się w Galerii Złote Tarasy.. Jak to się stało? nie mam najmniejszego pojęcia, pewnie magia!
Before getting to my cousins car, who came to take me from railway station, I had to find out where exactly I am now - and it's now that simple in Warsaw. Firt I got off the tunnel by strange exit that is nearly impossible to see from the outside and didn't know where to go.. Si I came back into the underground, lost my way too many times and then.. I appeared in Złote Tarasy! How did it happen? It must be magic.
Kiedy już wyszłam z zaplątanych przejść i korytarzy kuzyn zabrał mnie do siebie do domu, zostawiłam małą walizeczkę i, gwoli maksymalnego wykorzystania pogody (było tak ciepło, że chodziłam w krótkim rękawku), ruszyłam na miasto! W końcu trzeba się trochę odprężyć przed tak ważną rozmową. Chciałam dostać się na starówkę, bo dawno już jej nie odwiedzałam. Myślałam, że w stolicy, jest podobnie jak w Gdańsku - centrum jest 5 minut od starówki - nie mogłam się bardziej pomylić. Czekał mnie dłuuuugi spacer, póki nie zatrzymałam się w bardzo przyjemnej kawiarence, by zacząć pisać analizę porównawczą wierszy (widzicie, to nie tak, że się nie uczę!). Po drodze nie mogłam nie wejść po pączka z Dunkin Donuts, był przeesłodki i przeepyszny!
When I got out of the shopping mall, cousin, Michał, took me to his flat, I left there my tiny suitcase and, in order to have some benefits about warm weather, went to the town! You know, I had to relax a little before the interview. I wanted to see the old town I thought that in Warsaw, just as in Gdańsk, centrum is a five minutes from the old town - but it wasn't, so I had to walk a very long way. After that I stopped in a very nice cafe and started writing an essay! (you see, it's not that I'm doing nothing all the time) By the way I stopped in Dunkin Donuts - it was soo sweet and delicious!
Spotkała mnie też bardzo miła rzecz. Jak to na każdym starym mieście, w zakamarkach siedzą sobie ludzie ("pijacy" "bezdomni" "menele") z kartonikami nakłaniającymi nas do wrzucenia 2 zł do kubeczka po kawie z McDonalda. Klucząc jedną z uliczek spotkałam właśnie takiego pana, podstarzałego, nieogolonego, w zniszczonych ciuchach, ale o dziwo, nie pachnącego alkoholem. Na swoim kartoniku miał napis "daj mi chociaż uśmiech".. no więc dałam. Wrzuciłam kilka drobnych monet i najbardziej promienny uśmiech jaki potrafiłam. Muszę wam powiedzieć, że mi chyba było to bardziej potrzebne, niż jemu. Nie poczułam się lepsza, że mu pomogłam, nie. Chodziło o coś zupełnie innego. Ten człowiek, mimo swojej złej sytuacji materialnej, potrafił się uśmiechać, znajdować radość w życiu. A my? Mamy wszystko, ale z braku problemów tworzymy sobie wymyślone trudności i narzekamy na swoje "beznadziejne" życie. Jak odeszłam parę kroków, zakręciła mi się łezka w oku.
I was pleasantly surprised by one thing. In every city we can see old people begging us for some money and we do not alway call them very nice. When I was walking by one of the old town's street I met a man like that, he was old, unshaven, in damaged clothes but, what surprised me the most, he didn't smell like a bottle of cheap vodka. He had his cardboard with that inscription "at least give me a smile".. so I gave. I threw some pounds to his paper cup ans smiled as beamy as I could. I must admit that I needed that more than the man. In spite of his poverty he can smile and find beuty in his life. And what about us? We have everything we want and, because of a lack of problems, we are imaginig fake difficulties in order to have something to moan about. I made a few steps and my smile turned into tears.
Po godzinnym siedzeniu i wylewaniu siódmych potów nad nieszczęsną kartką dostałam smsa od mojego przyjaciela Mikiego, że wrócił już do Warszawy, w której na co dzień studiuje. Ruszyłam więc w kierunku akademika, który na tle Alcatraz dość przyjemną miał nazwę - Bratniak. Jako, że byłam w gościnie u studenta, dostałam iście studencki obiad - mrożone warzywa z patelni i frytki z mini piekarnika, z dodatkiem wygrzebanych resztek trzech keczupów - był przepyszny, jak się domyślacie!
Only wen I finished trying to write something sensible I got a text message from my friend Miki, that he is back in Warsaw (he is studying there) so as soon as possible I got into the tram to his dormitory. We wanted to make some lunch so he prepared for me a student's rarity - fried veggies and fries with the reste of ketchup. I have to admit, it was really delicious!
Wieczorem dołączył do nas jeszcze jeden pseudowarszawiak - Strzałek. Niestety wpadł o takiej porze, kiedy już wracałam do kuzyna. Chłopaki odprowadzili mnie do mieszkania, oczywiście najbardziej okrężną drogą jaka istniała, tak, że weszłam spóźniona dwie godziny. Ale z drugiej strony, nie widziałam się z nimi od wakacji, więc absolutnie spóźnienia nie żałuję. Kuzyn ze swoją narzeczoną chcieli jeszcze ze mną pogadać, ale byłam tak zmęczona, że prawie od razu padłam. I dobrze, przynajmniej się wyspałam na rozmowę kwalifikacyjną!
In the evening one more came to us - his name is Strzałek. Unfortunately he came too late, because I was coming back to cousin's. They got me to the flat, of course by the longest way they could and I got home 2 hours late. Anyway, last time we met on holiday, so I do not really regret being late. Cousin with his fiance wanted to talk to me but I was so tired I fell asleep. At least I didn't oversleep for my interview!
Odbyła się ona w hotelu Novotel. Weszłam, na trampkach, na luzie i zobaczyłam to luksusowe wnętrze, tych ludzi w garniakach.. Aż mi się głupio zrobiło. Ale zmienić już nic się w moim wyglądzie nie dało, więc weszłam dziarskim krokiem w poszukiwaniu sali 102. Byłam ogromnie zestresowana. Na szczęścia przed salą czekała na mnie miła niespodzianka - znajoma z gimnazjum. Pogadałyśmy, co mnie trochę odstresowało, a minuty przestały ciągnąć się godzinami i nie zdążyłam nawet się zorientować, kiedy siedziałam już przy stole razem z Hanią, dwoma innymi aplikantami i panem Ole Kolling.
It happened at Novotel. I walked in with trainers on my shoes and then I saw - luxurious interior and people in elegant clothes. I felt improperly there but I had no chance to change anything so I started looking for a room 102. I was so stressed, you have no idea. When I found the room I was a little bit shocked, because I saw my friend from junior high school. We were talking and I the forgot about being stressed. After few moments me, Hania, two more boys and mr Ole Kolling were sittning at one table.
Oczywiście, z moim szczęściem, poszłam na pierwszy ogień i to mnie pytał pierwszą. Pytania nie były trudne, podchwytliwe, ani nawet zbyt zaskakujące. Pytał czemu Dania, jaki kierunek i czemu akurat ten, co oczekuję studiując ten właśnie program, skąd jestem i czy mam wsparcie finansowe od rodziny. Ten sam zestaw pytań dostał każdy z nas, potem poopowiadał trochę o Danii i studiowaniu w niej, i po godzinie rozmowa się zakończyła. Podawanie rąk, podziękowania, do zobaczenia i takie inne grzeczności. Nie trzeba było się w ogóle stresować, to była luźna rozmowa. Jedyne, czym mogłam się przejmować, to że zapomnę jakiegoś słowa po angielsku, ale wydaje mi się, że poszło dobrze. Wychodząc entuzjastycznie uścisnęłam jego dłoń i powiedziałam "see you in Denmark!". W maju się okaże, co i jak.
I have so much luck in my life that I was the first who had to answer all the questions. They weren't so bad and even surprising. He was asking why Denmark, what programme did I chose, why this one, what are my expectations, where I am from and whether I have a financial support from my family. We all were asked the same questions. He told us some important informations about Denmark and studying there. Interview finished in one hour. Leaving the room I shaked hands with mr Ole and say "see you in Denmark". We will see in May if it worked!
Po rozmowie odpoczynek - kawa mrożona (przecież zasłużyłam na nagrodę!) i po godzinie znów do akademika do pokoju Mikiego! Na obiad znów mrożone warzywka, ale bez frytek, bo już się skończyły. Poznałam wielu jego kolegów - wystarczyło otworzyć drzwi i puścić głośną muzykę, a po chwili zleciało się ich dziesięciu.
After the interview was a great time for relax - ice coffee was perfect prize. After one hour I got back to the Miki's dorm. For lunch again frosted veggies but this time withoud fries. He introduced me to his friends.
Tym razem już punktualnie wróciłam do mieszkania Michała, spakowałam się, szybciutko zjadłam obiad i poparzyłam cały język. Jakimś cudem znalazłam się w metrze, potem w pociągu, potem w autobusie i po chwili stałam już w kolejce na samolot. Pan z obsługi mówił do mnie po angielsku, bo stwierdził, że na pewno jestem Hiszpanką! Miałam miejsce przy oknie, ale byłam pewna, że nic ciekawego nie zobaczę (lot o 21:40). Jednak z uwagi na brak chmurek widok na miasta był przecudowny. Miliony światełek ułożone w niesamowite konstelacje. Siedziałam jak zaczarowana.
This time I came back at the time do Michał's flat. I had time only to pack my things and eat hot dinner that burned my tongue. I got into the subway, then to train, to the bus and after while I was waiting in queue to the airplane. One man from the staff thought I'm from Spain! I was sitting near to the window and I had a really beautiful view of the sleeping cities.
Post wyszedł trochę dłuższy, niż początkowo zamierzałam, ale mam nadzieję, że i tak spodobała się wam moja opowieść. :)
Post is much longer than I expected but I hope you liked it. :)
Juliet
PS. Trzymajcie kciuki!
PS. Keep your fingers crossed!
Oczywiście, z całych sił trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
Świetnie wszystko opisałaś. Ja też się kiedyś pogubiłam w tych podziemiach!^^ Obserwuję i pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs!
www.jennydzemson.blogspot.com
Świetna relacja! Bardzo przyjemnie mi się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńhttp://meengie.blogspot.com/
Ciekawa opowieść, ja nigdy nie byłam
OdpowiedzUsuńw Warszawie, ale może kiedyś mi się uda ;) trzymam
kciuki za wszystkie twoje sukcesy!
pozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
I like your blog, its really dope.
OdpowiedzUsuńDo you want to follow each other?
If you want, than follow me, and let me know in comments, so I can follow you back with pleasure.
We can follow each other on Instagram @andjela.dujovic, let me know in the comments so I can follow you back.
www.bekleveer.com
xoxo
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że wszystko będzie szło po twojej myśli :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://aniamojepasje.blogspot.com/
Trzymam kciukasy! Szczerze powiem, że tekstu dość dużo, ale czytało się bardzo miło! Oby więcej takich :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com/
Blog się spodoba? Zaobserwuj!